Na takie dni czekam latami. Obiektywy przychodzą i odchodzą ostatnio w dużo niższym tempie. W zasadzie dojrzałem do fotografowania zestawem zoomów, nawet nie super-jasnych, ale porządnych, dobrych optycznie, z układami redukcji drgań. Brakowało mi w tym moim skromnym arsenale jednego obiektywu – uniwersalnego, jasnego i stałoogniskowego. Takiego który da się zabrać na spacer i pozwoli na wykonanie dobrego portretu, ale też da możliwości jakie niesie odwzorowanie 1:1 skali makro. Padło na 60-cio milimetrowego Nikkora, obiektyw który w recenzjach i testach zbierał bardzo dobre oceny za jakość optyczną i ostrość, choć nowa, sklepowa cena podobno odstraszała. Dziś nastał dzień kiedy mogłem zapiąć go do pełnoklatkowego korpusu D610 i wybrać się do lasu. Piękny, słoneczny poranek, wciąż mnóstwo kolorów późnej jesieni i bliskie okolice arboretum leśnego w Kudypach pozwoliły na sprawdzenie go w boju. No i jestem zachwycony, choć jak zwykle okazało się że najsłabszym elementem w tej układance jest czynnik ludzki, czyli moje niedoskonałe oczy i niestabilne ręce. Dużo nauki przede mną, ale samo narzędzie spisuje się świetnie, Nikkor pięknie odwzorowuje kolory, jest ostry i celny. Będzie z tego dużo zabawy.
????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ????????????????? ?????????????????